Amanda Gorman. The Hill We Climb

Перевод стихотворения на польский.
Ognisty występ Amandy Gorman podczas inauguracji Joego Bidena
Оригинал:
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Hill_We_Climb
https://de.wikipedia.org/wiki/The_Hill_We_Climb
Ognisty występ Amandy Gorman podczas inauguracji Joego Bidena
Przetłumaczył Jakub Głuszak
Podziękowania za pomoc przekładową dla Tłumu w składzie:
Magda Kleszczewska
Paweł Kozioł
Natalia Malek
Nadchodzi dzień i stajemy wobec pytania
jak znaleźć światło w tym mroku, nieskończonym?
Pokonać morze, gdy ciężar straty powala na kolana.
Byliśmy w brzuchu lewiatana.
Już wiemy, że święty spokój to co innego niż pokój,
że nie wystarczy wiara, że wiemy, co to sprawiedliwość,
żeby sprawiedliwości stała się zadość.
Ale niespodziewanie niebo robi się blade.
Dotrwaliśmy świtu. Jednak dajemy radę.
Jednak widzimy, że nasz naród nie został złamany,
a jest jedynie nieukończony.
Dziedziczymy kraj i historię kraju,
w którym chuda jak patyk wnuczka niewolników
wychowana przez samotną matkę
może wierzyć, że zostanie prezydentem
– a w końcu, tak, przemawia do niego.
No tak, nie jesteśmy bez skazy, daleko nam do tego,
ale też nie próbujemy budować perfekcyjnej rzeczy.
Budujemy rzecz pospolitą, próbujemy wykuwać ją tak,
By zmieścić w niej wszystkie kultury i kolory,
ludzkie cechy i wybory.
Więc nie patrzymy na przeszkody między nami,
a na te, które przed nami się piętrzą.
Przekraczamy podziały,
bo wiemy: aby ruszyć naprzód,
musimy odrzucić cały
balast sporów.
Składamy broń i rozkładamy ramiona.
Dla nikogo nie chcemy krzywdy, dla każdego harmonii.
Choć tyle możemy przysiąc przed światem:
Że w żalu – wzrastaliśmy;
Że targani bólem – nie traciliśmy nadziei;
Że przemęczeni – nie przestaliśmy próbować.
Że będziemy na zawsze związani razem, zwycięscy
nie dlatego, że nigdy więcej nie poznamy klęski,
ale dlatego, że nigdy więcej nie posiejemy podziałów.
W jednym z rozdziałów
Pisma przeczytamy, jak każdy będzie mógł usiąść
pod swoją winoroślą i swoim drzewem figowym nie niepokojony.
Jeśli mamy sprostać wyzwaniu naszych czasów,
to nie od strony wygranej mieczem,
lecz zbudowanych mostów.
Takim przykładem chciejmy zaświecić,
na takie wzgórze poważmy się wspiąć.
Jesteśmy Amerykanami nie tylko przez to, co dostajemy w spadku,
ale i przez przeszłość, w którą wkraczamy, którą naprawiamy.
Widzieliśmy pęd, aby dzielić nasz naród,
a nie dopuszczać do udziału w nim innych,
aby doprowadzić nasz kraj do upadku,
byle wstrzymać demokrację.
Nieomal się to udało.
Ale choć demokrację można czasem wstrzymać,
to nie da się jej spętać na stałe.
W tej prawdzie pokładamy ufność i wiarę,
a kiedy nasz wzrok wybiega w przyszłość,
na sobie czujemy wzrok historii.
To era prawowitego odkupienia.
Na początku się baliśmy.
Nie czuliśmy się przygotowani na udział w tej godzinie grozy,
ale poddani próbie, mieliśmy siłę otworzyć nowy rozdział,
podarować nadzieję i śmiech samym sobie.
I jak przedtem wątpiliśmy, czy uda nam się pokonać katastrofę,
tak teraz wiemy, że katastrofa nas nie pokona.
Nie pomaszerujemy wstecz, do tego, co było,
ale przejdziemy do tego, co będzie:
do kraju posiniaczonego, lecz zjednoczonego,
który będzie życzliwy, ale żarliwy, śmiały, wolny.
Nie zawróci nas groźba, nie zatrzyma zastraszenie,
bo wiemy, że nasz bezruch i bezwładność
obciążą następne pokolenie,
nasze błędy będą jego brzemieniem.
Ale jedno jest pewne:
Gdy połączymy miłosierdzie z siłą,
a siły użyjemy, aby otaczać pieczą,
naszą spuścizną stanie się miłość,
a postęp zostawimy w spadku dzieciom.
Niech więc ten kraj po nas zostanie lepszy, niż nam go zostawiono
Z każdym tchnieniem w mojej w brązie wybitej piersi:
dźwigajmy ten okaleczony świat, by był olśniewający.
Powstaniemy na złotych wzgórzach zachodu
Powstaniemy wśród wichrów północnego wschodu,
gdzie nasi dziadowie wpierw urzeczywistnili rewolucję.
Powstaniemy w miastach wśród jezior środkowego zachodu.
Powstaniemy na słońcem spalonym południu.
By się pojednać, odbudować, ozdrowieć.
W każdym kącie kraju, we wszystkich zaułkach Stanów,
objawimy się – naród – piękni i przeróżni, poturbowani i piękni.
Z nadejściem dnia wychodzimy z mroku
płomienni i nieulękli.
Uwalniamy jutrzenkę z okowów,
bo światło jest zawsze,
jeśli odważymy się je zauważyć,
jeśli odważymy się je przeżyć.
– Amanda Gorman, 20 stycznia 2021 r.
Оригинал:
The Hill We Climb
When day comes we ask ourselves,
where can we find light in this never-ending shade?
The loss we carry,
a sea we must wade
We've braved the belly of the beast
We've learned that quiet isn't always peace
And the norms and notions
of what just is
Isn’t always just-ice
And yet the dawn is ours
before we knew it
Somehow we do it
Somehow we've weathered and witnessed
a nation that isn’t broken
but simply unfinished
We the successors of a country and a time
Where a skinny Black girl
descended from slaves and raised by a single mother
can dream of becoming president
only to find herself reciting for one
And yes we are far from polished
far from pristine
but that doesn’t mean we are
striving to form a union that is perfect
We are striving to forge a union with purpose
To compose a country committed to all cultures, colors, characters
and conditions of man
And so we lift our gazes not to what stands between us
but what stands before us
We close the divide because we know, to put our future first,
we must first put our differences aside
We lay down our arms
so we can reach out our arms
to one another
We seek harm to none and harmony for all
Let the globe, if nothing else, say this is true:
That even as we grieved, we grew
That even as we hurt, we hoped
That even as we tired, we tried
That we’ll forever be tied together, victorious
Not because we will never again know defeat
but because we will never again sow division
Scripture tells us to envision
that everyone shall sit under their own vine and fig tree
And no one shall make them afraid
If we’re to live up to our own time
Then victory won’t lie in the blade
But in all the bridges we’ve made
That is the promised glade
The hill we climb
If only we dare
It's because being American is more than a pride we inherit,
it’s the past we step into
and how we repair it
We’ve seen a force that would shatter our nation
rather than share it
Would destroy our country if it meant delaying democracy
And this effort very nearly succeeded
But while democracy can be periodically delayed
it can never be permanently defeated
In this truth
in this faith we trust
For while we have our eyes on the future
history has its eyes on us
This is the era of just redemption
We feared at its inception
We did not feel prepared to be the heirs
of such a terrifying hour
but within it we found the power
to author a new chapter
To offer hope and laughter to ourselves
So while once we asked,
how could we possibly prevail over catastrophe?
Now we assert
How could catastrophe possibly prevail over us?
We will not march back to what was
but move to what shall be
A country that is bruised but whole,
benevolent but bold,
fierce and free
We will not be turned around
or interrupted by intimidation
because we know our inaction and inertia
will be the inheritance of the next generation
Our blunders become their burdens
But one thing is certain:
If we merge mercy with might,
and might with right,
then love becomes our legacy
and change our children’s birthright
So let us leave behind a country
better than the one we were left with
Every breath from my bronze-pounded chest,
we will raise this wounded world into a wondrous one
We will rise from the gold-limbed hills of the west,
we will rise from the windswept northeast
where our forefathers first realized revolution
We will rise from the lake-rimmed cities of the midwestern states,
we will rise from the sunbaked south
We will rebuild, reconcile and recover
In every known nook of our nation and
every corner called our country,
our people diverse and beautiful will emerge,
battered and beautiful
When day comes we step out of the shade,
aflame and unafraid
The new dawn blooms as we free it
For there is always light,
if only we’re brave enough to see it
If only we’re brave enough to be it
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Hill_We_Climb
https://de.wikipedia.org/wiki/The_Hill_We_Climb